Zanim smog był tylko i wyłącznie problemem Krakowa w sieci roiło się od dowcipnisi, który chętnie wykorzystywali swoje pięć minut w sieci, rzucając jak solą w Wieliczce, zabawnymi tekstami. Tym oto sposobem, każdy mieszkaniec Krakowa, każdego dnia musiał zadać sobie jedno podstawowe pytanie. Czy otwierając okno wywietrzę dziś Kraków czy mieszkanie ?
Niektórzy sceptycznie podchodzili do tego tematu, było to głównie pokolenie 40+.
Bo jak to tak, pojawił się nie wiadomo skąd ten smog, przez 40 lat go nie było i nagle chce mnie zabić w tydzień.
Prawda jest taka, że działanie smogu przynosi opłakane skutki dopiero z czasem.
Pokolenie 40 + i więcej jest bezpieczne, nieco gorzej ma pokolenie 0+ i więcej, być może co 5 osoba z tego pokolenia, dożyje sędziwego wieku 40 +.
Jak dotąd na raka płuc nie ma skutecznego leczenia i potrafi w niecałe pół rok zabić człowieka.
To jak to sobie radzić z tym smogiem.
Maski na twarz są w pewnym sensie jakąś alternatywą, ale jak tu żyć, co to za życie z maską na twarzy, to może od razu burka. Każdy przedstawiciel opieki medycznej, biolog itp wie, że człowiek, to nie płaz co prawda, ale przez skórę też potrafi oddychać.
Co dalej ....
Później była sroga zima, Kowalskiemu zabrakło opału w styczniu, bo nie spodziewał się minusowych temperatur zimą i zaczął palić w piecu, starymi gazetami i śmieciami.
Wiatru jak nie było tak nie ma i tym sposobem smok, stał się nie tylko problemem Krakowa, ale i Warszawy, Opola, Kielc, Zakopanego, a nawet Katowic.
Czy smok naprawdę istnieje, czy to tylko propaganda. Otóż istnieje wiele teorii spiskowych,
bo państwo chce zmusić Kowalskiego do zakupy nowego pieca,
bo państwo chce się rozprawić z górnikami i dać im do zrozumienia, że nie są najważniejszą grupą zawodową, a węgiel wcale nie jest Polsce potrzebny,
bo państwo..... itd.
Jakoś żyć trzeba, nikt nie ma zamiaru czekać na raka płuc z założonymi rękami. Kilku wspaniałomyślnych ludzi wpadło na pomysł, stworzenia zielonych płuc w samym centrum miasta.
Z pośród wielu roślin wybrano te, które sa najbardziej produktywne i zaczęto uprawiać je w domach.
Doskonale pamiętam czasy jak w każdym PRL-owskim mieszkaniu nie obyło się bez kwietnika z paprociami, roślinkami, które wiły się na ścianach i sufitach.
A może to dzięki nim, wcześniejsze pokolenie mniej chorowało i dziś dożywa sędziwego wieku.
Potem pojawił się minimalizm. Wyrzucano kwietniki z domów, bo obciachowe.
Kwiaty na parapecie ? a na co to komu ?... Dominującą rośliną dzisiejszego minimalizmu stały się kolorowe storczyki, gdzie największym uznaniem cieszyły się oczywiście storczyki białe.
W najbliższym czasie mikro- trendy staną się makro-trendami, które wyprą z białych sterylnych wnętrz jednoliścienne storczyki, a na ścianach zawisną konstelacje kwiatów, czyli pionowe ogrody.
Zwiększy się zapotrzebowanie na kwiaty, które mają zdolności pochłaniania substancji toksycznych, są łatwe w utrzymaniu i pielęgnacji.
Otóż jakie rośliny cieszą się największym uznaniem w takich konstelacjach, a dodatkowo cieszą oko :
1. Bluszcz
2. Figowiec Beniamiński
3. Skrzydłokwiat
4. Anturium Andreeco
5. Nefrolepis potocznie nazywana paprotką
6. Maranta Kerchoveana
7. Dracena
8. Difenbchia
Zielone ściany wyglądają świetnie. U mnie salon jest jednym wielkim buszem choć smogu u nas nie ma- na Wybrzeżu po pierwsze zawsze wieje, a po drugie w pobliżu nic nie truje.
OdpowiedzUsuńCzy na pewno posiadasz prawa autorskie do wszystkich zdjęć? Ale to jeszcze małe piwo - zdjęcia przedstawiają projekty autorstwa znanych architektów, a to też jest objęte prawami autorskimi.
OdpowiedzUsuńOczywiście, proszę się o to nie martwić :)
UsuńPozdrawiam